Bezkompromisowy obrońca prawdy
Treść
- Był i jest ikoną "Solidarności" w jej porywającej i dramatycznej  drodze ku Niepodległej - mówił o ks. prałacie Henryku Jankowskim ks. abp  Sławoj Leszek Głódź, metropolita gdański. W sobotę w Gdańsku pożegnano  zmarłego kapłana. Miał 74 lata. W uroczystościach pogrzebowych w  kościele pw. św. Brygidy, który odbudował i w którym przez wiele lat  pełnił funkcję proboszcza, uczestniczyło kilka tysięcy osób, w tym  biskupi, kapłani, przedstawiciele władz rządowych i samorządowych,  rodzina oraz delegacje "Solidarności" z całego kraju.
-  Będzie naszym drugim patronem - obok bł. ks. Jerzego Popiełuszki - mówił  Karol Guzikiewicz, szef "Solidarności" Stoczni Gdańskiej, dzieląc się  swoją refleksją o zmarłym kapłanie. Dla stoczniowców ksiądz prałat był  szczególnym przewodnikiem. To on od początku ich wspierał. Dlatego to  właśnie stoczniowcy - wraz z żołnierzami marynarki wojennej - pełnili  wartę przy trumnie swojego kapłana. 
Liturgii pogrzebowej  przewodniczył ks. abp Sławoj Leszek Głódź. Towarzyszyli mu także biskupi  - ks. bp Jan Bernard Szlaga, ordynariusz pelpliński, ks. abp Tadeusz  Gocłowski z Gdańska oraz ks. abp Edmund Piszcz z diecezji warmińskiej.  Eucharystię koncelebrowało też wielu kapłanów diecezjalnych i zakonnych,  wśród nich o. Izydor Matuszewski, generał zakonu paulinów. Obecny był  także o. Tadeusz Rydzyk, dyrektor Radia Maryja. Uroczystości pogrzebowe  transmitowały Radio Maryja i Telewizja Trwam.
Umiał jednoczyć  ludzi
W homilii, wielokrotnie przerywanej oklaskami, ks. abp  Głódź przypomniał najważniejsze wydarzenia i dokonania z życia księdza  prałata. - Mamy pewność my wszyscy, którzyśmy go znali, że jego postawa  wobec wyzwań czasu była pochodną jego kapłaństwa - mocnego,  autentycznego, wyzbytego lęku, odważnego - podkreślił ksiądz arcybiskup.  Zwrócił także uwagę na umiejętność jednoczenia różnych środowisk, która  była jedną z głównych cech ks. prałata Jankowskiego. Rzeczywiście,  pogrzeb, który zamknął ziemską służbę ks. prałata Jankowskiego,  zgromadził przedstawicieli wielu grup społecznych - przedstawicieli  "Solidarności" i świata polityki, stoczniowców i żołnierzy, górników i  urzędników, parafian i mieszkańców innych części Polski. Mimo żaru  lejącego się z nieba wielu uczestniczyło we Mszy św. pogrzebowej na  placu przed kościołem, który nie mógł pomieścić wszystkich chcących  pożegnać "legendę 'Solidarności'" - jak określił księdza prałata  przewodniczący NSZZ "Solidarność" Janusz Śniadek. - Swoim słowem  trafiałeś do serc i sumień, stając się naszym przewodnikiem. Tutaj, w  św. Brygidzie, Polska zawsze była wolna - podkreślił w mowie pożegnalnej  Janusz Śniadek.
Na odwagę księdza prałata w organizowaniu Mszy św.  dla żołnierzy zwrócił uwagę gen. bryg. pilot Dariusz Wroński, dowódca  25. Brygady Kawalerii Powietrznej. - 7 stycznia 1990 r. odprawił  pierwszą Mszę św. za Ojczyznę z udziałem żołnierzy. Z duszą na ramieniu  jechaliśmy na nią, wówczas młodzi podoficerowie i oficerowie, bo nie  wiedzieliśmy jeszcze, jak to się dla nas skończy - wspominał. Dodał  jednak, że z perspektywy 20 lat można powiedzieć, że udało się to, czego  pragnął ks. Jankowski. - Dzisiejsze wojsko jest już zupełnie inne. To  już są ludzie myślący innymi kategoriami, dla których najważniejsza jest  prawda. A to właśnie jej poświęcił życie ks. Jankowski - podkreślił  gen. Wroński.
Na ostatnie pożegnanie swego proboszcza przybyło też  wielu obecnych i byłych parafian kościoła św. Brygidy. - Pamiętam  pierwszą Mszę św. celebrowaną przez księdza prałata jeszcze na gruzach  kościoła św. Brygidy, pod gołym niebem. Płakał ksiądz prałat i  płakaliśmy my - parafianie. Doczekałam jednak odbudowy świątyni -  wspomina ze wzruszeniem pierwsze dni posługi kapłańskiej ks. Henryka  pani Leokadia, która nadal jest parafianką kościoła św. Brygidy. - W  ostatnich latach pomagałam opiekować się księdzem prałatem, gdy był już  coraz bardziej chory - zaznacza, podkreślając, że bardzo wiele  zawdzięcza, podobnie jak inni parafianie, swemu wieloletniemu  proboszczowi.
Pani Alina, była parafianka ks. Jankowskiego, dodaje,  że jest mu wdzięczna m.in. za pomoc w działalności podziemnej z okresu  PRL. - Bliższy kontakt z księdzem prałatem miałam od 1980 r., gdy  rozpoczęły się strajki w Gdańsku. Zajęłam się wtedy przerzutem prasy  podziemnej, co mogłam robić dzięki jego wsparciu. Zawsze można było  zwrócić się do niego o pomoc i wielu ludzi to wtedy robiło. Szkoda, że  gdy sam jej potrzebował, niewielu znalazło się chętnych - mówi z żalem.
Kapłan  niepoprawny politycznie
O braku pomocy ze strony ludzi,  którym pomagał ks. Jankowski, i o atakach części mediów mówił w homilii  ks. abp Głódź. Przypomniał, że wbrew temu, co przekazywały media, ks.  Jankowski wszystko, co miał, oddawał potrzebującym. - Dziękują Ci dziś  ci, którzy w ciszy serca niosą pamięć o doznanej od Ciebie pomocy, kiedy  nie mieli, co jeść, kiedy nie mieli pracy, kiedy ich bliscy byli w  więzieniu, kiedy cierpieli niedostatek i kiedy byli chorzy - mówił  metropolita gdański. Ksiądz arcybiskup zwrócił też uwagę na opuszczenie,  jakiego doświadczył ksiądz prałat w trudnych chwilach pod koniec  swojego życia. Gdy w dniach choroby ksiądz prałat potrzebował fachowej  opieki, nasyłano nawet kontrole do fundacji, którą założył, dopatrując  się nadużycia w tym, że zostałby przyjęty do prowadzonego przez nią  hospicjum. Jak wskazał metropolita gdański, wielu dawnym przyjaciołom  nie podobało się to, że umiał odważnie mówić im prawdę o nich samych. -  Miał im za złe, że zamiast zabiegać o dobro Ojczyzny, uczynić ją celem  nadrzędnym, walczą o polityczną pozycję. Ostrzegał przed zawłaszczaniem  przez jedną formację całości życia politycznego, przestrzegał przed  wygodnictwem konsumpcyjnym, przed postawami konformizmu i dwulicowości -  przypomniał ksiądz arcybiskup.
Zdaniem przewodniczącego  "Solidarności", tym prawdziwym powodem ataków na księdza prałata było  to, że gdański kapłan nie uległ tzw. poprawności politycznej. - Szybko  stałeś się niewygodny dla wielu polityków - wcześniejszych przyjaciół -  wskazał Janusz Śniadek. - Czy robimy dobry użytek z wolności? Rosną  zagrożenia dla godności tych słabszych i najsłabszych. Jan Paweł II  nazwał takie zjawiska ograniczaniem wolności, o którą walczyła  "Solidarność". Mające demokratyczny mandat władze nie budują  sprawiedliwości społecznej, ale prowadzą Polskę w przeciwną stronę -  wskazywał szef "Solidarności". Dlatego też, jak zwracało uwagę wielu  uczestników uroczystości pogrzebowych, władze III RP nie doceniły zasług  księdza prałata. - Zabrakło mi podziękowania państwa polskiego za to,  co robił - podkreślił Karol Guzikiewicz. Jak wyjaśnił, śp. prezydent  Lech Kaczyński zamierzał uhonorować księdza prałata podczas sierpniowych  uroczystości z okazji 30-lecia "Solidarności". - Niestety, nie  zdążył... - mówił, urywając głos. Przecież ksiądz prałat pomagał nie  tylko "Solidarności", ale także tysiącom Polaków. Jak podkreślił Karol  Guzikiewicz, wielu Polaków zawdzięcza mu tak wiele.
Mariusz Bober,  Gdańsk

Pozostanie  w sercach wielu
Ksiądz Andrzej Pradela, pracownik Kurii  Metropolitalnej Gdańskiej:
Ksiądz prałat to legenda i wielki  symbol dla Ojczyzny, dla Pomorza, dla Gdańska i wielka, tak chlubna  karta Kościoła gdańskiego. Myślę, że ta karta nie zamyka się dzisiaj,  tym pogrzebem, ale jeszcze wiele wątków, prawd nam pokaże. Bardzo jestem  rad, że decyzją księdza biskupa metropolity ksiądz prałat spoczął  właśnie tutaj, w kościele św. Brygidy, obok symbolicznego grobu bł.  księdza Jerzego Popiełuszki. Ta łączność jest niesamowita. Obok grobów  są krzyże, które były w stoczni w czasie strajków. Jestem dumny, że  byłem w gronie kapłanów archidiecezji gdańskiej, którzy pracowali z  księdzem prałatem. Było tak wiele dzieł, które ksiądz prałat wspierał  duchowo i materialnie. Myślę, że jego dobroć, otwartość, życzliwość,  dostrzeganie drugiego człowieka zapisały się głęboko w sercach wielu  osób.
Troszczył się o internowanych
Roman Łopatyński z  honorowej straży przy parafii św. Brygidy:
Ksiądz Jankowski był  wielkim patriotą. Zawsze troszczył się o dobro naszej Ojczyzny, ale  jednocześnie zabiegał o pomoc dla tych, którzy jej potrzebowali.  Pamiętam takie wydarzenie w czasie stanu wojennego: przywieziono z  zagranicy leki dla stoczniowców i ich rodzin, ale nie pozwolono ich  zanieść na teren szpitala w stoczni. Ksiądz prałat przyjął te leki do  siebie na plebanię i rozdawał poszczególnym lekarzom. Dla internowanych  organizował pomoc psychologiczną i dowoził im żywność - zorganizował  całą akcję, w którą zaangażował wielu ludzi. Jego odejście to wielka  strata dla naszego kraju, bo był człowiekiem, któremu trudno było  dorównać. 
Uczył nas odwagi
Roman Feliks, "Solidarność"  dolnośląska:
Poznałem księdza prałata Jankowskiego w latach 70.  tutaj, w kościele św. Brygidy. To właśnie tu uczyliśmy się od niego  solidarności, odwagi, tu uczyliśmy się nie bać. W stanie wojennym trudno  mi było wysłuchać całego kazania do końca, bo wstyd było, by górnik  płakał w kościele... A ksiądz Jankowski mówił takie kazania, że łzy  wzruszenia same cisnęły się do oczu... Wtedy w każdą niedzielę  przyjeżdżałem tutaj na Mszę Świętą. Gdy skończył się stan wojenny, kiedy  tylko mogliśmy, spotykaliśmy się z księdzem Jankowskim, bardzo go  szanowaliśmy. U nas, na Śląsku, było więcej ormowców niż w Gdańsku, więc  było nam ciężej, ale ksiądz prałat zawsze nas wspierał, doradzał nam,  ale też sam pokazał, jak się nie bać "czerwonych". Wiadomość, że odszedł  ks. Jankowski, napełniła mnie ogromnym smutkiem. Teraz będziemy musieli  dalej sami strzec tego dziedzictwa "Solidarności".
not. MJ
Nasz                                                                                                                                                                              Dziennik                                                                2010-07-19
Autor: jc