Dyplomacja w służbie represji
Treść
W sobotę polska ambasador przy Watykanie, była premier z ramienia  Unii Demokratycznej, Hanna Suchocka, złożyła w Sekretariacie Stanu  Stolicy Apostolskiej notę dyplomatyczną. Protestuje w niej przeciw  wypowiedzi w Parlamencie Europejskim o. Tadeusza Rydzyka CSsR,  dotyczącej dyskryminacji projektu toruńskiej geotermii przez ekipę  rządzącą. We wręczonej nocie rząd domaga się też podjęcia "działań  prowadzących do zaprzestania przez ojca Tadeusza Rydzyka wystąpień  godzących w dobre imię Polski i szkodzących Kościołowi w Polsce". Polski  rząd próbuje włączyć Papieża i Watykan do politycznej i ideologicznej  rozgrywki. - Minister kontynuuje politykę Lenina, który w pierwszych  latach po rewolucji październikowej wprowadził zasadę, że duchowni nie  mają praw politycznych. To byłoby przedłużenie tej tradycji  bolszewickiej, że zakazuje się wypowiadać duchownym publicznie na temat  ich praw - komentuje sprawę ks. prof. Józef Krukowski, znawca prawa  kanonicznego.
- Nigdy nie słyszałem, żeby za wypowiedź  jakiegoś duchownego była interwencja dyplomatyczna. Te stwierdzenia o  podleganiu zakonów Rzymowi to jakaś żonglerka słowna pana ministra.  Każdy katolik podlega Stolicy Apostolskiej z punktu widzenia zasad prawa  kanonicznego w sprawach duchowych. Nawet minister, jeśli jest  katolikiem. Papież oczywiście poprzez całą hierarchię ma jurysdykcję w  sprawach kościelnych nad wszystkimi duchownymi i zakonnikami  katolickimi. Ale o. Tadeusz Rydzyk w Brukseli nie wypowiadał się w  sprawie związanej bezpośrednio z podleganiem Stolicy Apostolskiej, lecz  jako obywatel Rzeczypospolitej Polskiej - mówi w rozmowie z "Naszym  Dziennikiem" ks. prof. dr hab. Józef Krukowski z Katolickiego  Uniwersytetu Lubelskiego im. Jana Pawła II, specjalista w dziedzinie  prawa kanonicznego, wyznaniowego i stosunków państwo - Kościół.
W  działaniach rządu widać rażącą niekonsekwencję. Premier Donald Tusk  wprawdzie ostro skrytykował w piątek o. Tadeusza Rydzyka, ale  jednocześnie stwierdził, że ma prawo do takich wypowiedzi. - Musimy  jakoś żyć z tymi ludźmi i z tymi opiniami - powiedział. Prawdopodobnie  premier zdaje sobie sprawę, że prymitywny antyklerykalizm nie przyniesie  mu poparcia wyborców.
Radykalizmem popisał się minister spraw  zagranicznych Radosław Sikorski, który jeszcze w czwartek zapowiedział  interwencję w Stolicy Apostolskiej w swoim blogu w internetowym serwisie  Twitter, a już dwa dni później zrealizował swój obłąkańczy plan.  "Zakony podlegają bezpośrednio Rzymowi. Państwo polskie zareaguje" -  brzmi wpis Sikorskiego. Zdanie to zastąpiło wszelkie uzasadnienie  formalne i materialne noty skierowanej do Rzymu. Jest to zresztą  nieprawda. Ojciec Tadeusz Rydzyk jako zakonnik i przełożony w jednym z  dzieł swojego zgromadzenia, jakim jest Radio Maryja, podlega najpierw  rezydującemu w Warszawie prowincjałowi, ten z kolei generałowi zakonu w  Rzymie, a dopiero sam zakon Kongregacji Instytutów Życia Konsekrowanego i  Stowarzyszeń Życia Apostolskiego.
Minister Sikorski podobno odbył w  ciągu ostatnich dwóch dni rozmowy z Prymasem Polski ks. abp. Józefem  Kowalczykiem i nuncjuszem apostolskim ks. abp. Celestino Migliorem. Nie  znamy oczywiście treści tych rozmów, ale z pewnością zarówno obecny, jak  i były przedstawiciel Watykanu uświadomili ministrowi, jakich kwestii  dotyczą relacje dyplomatyczne, w szczególności Stolicy Apostolskiej i  poszczególnych państw. Trudno zmieścić w formule zainteresowania  dyplomacji watykańskiej kwestie niemające nic wspólnego z promocją  wartości ogólnoludzkich i chrześcijańskich, pokoju, praw człowieka itp.  Polski rząd próbuje włączyć Papieża i Watykan do politycznej i  ideologicznej rozgrywki, która jedynie w tym sensie dotyczy Kościoła w  Polsce, że jest próbą naruszenia autonomii władzy kościelnej w  zarządzaniu swoimi strukturami.
Na niebezpieczeństwa związane z akcją  kierowanego przez Radosława Sikorskiego resortu zwraca uwagę była  minister spraw zagranicznych Anna Fotyga. - Nigdy nie spotkałam się z  tym, żeby jakiś rząd wysyłał notę do innego państwa skarżącą na swojego  obywatela. Na tym polega zawiłość całej sprawy. Zaangażowane są dwie  dyplomacje. To jest sprawa bardzo delikatna, bo z dyplomacją Stolicy  Apostolskiej trzeba postępować szczególnie ostrożnie i delikatnie.  Bardzo ją cenię, jest nam życzliwa. Pod każdym względem niedobrze się  stało - powiedziała "Naszemu Dziennikowi" była szefowa dyplomacji.
Treść  dokumentu nie jest znana. "Pozostawiamy Kościołowi osąd, czy  działalność biznesowa i aktywność polityczna o. Tadeusza Rydzyka  współgrają z charyzmatem kapłaństwa" - czytamy w komunikacie MSZ. Za tym  obraźliwym wobec dyrektora Radia Maryja tonem kryje się jednak wyraźna  sugestia, która być może w oryginalnej nocie wyrażona jest nawet  dobitniej: chodzi o to, aby o. Tadeusz Rydzyk zamknął z jakiegoś powodu  niewygodne dla obecnej władzy przedsięwzięcia i najlepiej usunął się w  cień. - Na miejscu ministra Sikorskiego nie szłabym tą drogą. To nie  jest żadne rozwiązanie. Minister Sikorski robi dokładnie to, co zarzuca  o. Tadeuszowi Rydzykowi. Włącza do wewnętrznego sporu inne państwo. Nie  było takiej praktyki, mnie nigdy do głowy by nie przyszło, żeby ją  zastosować, to zupełnie przedziwna sprawa - komentuje Fotyga.
Z  dystansem do inicjatywy Sikorskiego podszedł nawet negatywnie oceniający  słowa o. Tadeusza Rydzyka przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy  Buzek. Nie chciał komentować noty polskiego rządu, natomiast  stwierdził, że dyskusja na ten temat powinna się zakończyć. Wbrew  ministrowi, który dopatruje się w wystąpieniu dyrektora Radia Maryja  "szkodzenia wizerunkowi Polski", Buzek nie dostrzega znacznego echa  międzynarodowego całej sprawy. Wszystko wskazuje na to, że nagłośnił ją  najbardziej sam minister Sikorski, co mocno podważa deklarowane intencje  jego akcji.
- Polski obywatel pojechał na zaproszenie polskich  posłów do siedziby Parlamentu Europejskiego w Brukseli, mówił tam na  seminarium o sprawach tego seminarium dotyczących. W takich spotkaniach  uczestniczą ludzie, którzy się zajmują omawianymi zagadnieniami,  eksperci, i mogą oni wypowiadać się, również ferując pewne opinie  polityczne - zauważa Anna Fotyga.
Tak samo widzi to grupa  europarlamentarzystów, którzy wystosowali list w obronie o. Tadeusza  Rydzyka, który jako "kierujący ważnym ośrodkiem niezależnych mediów, w  istotny sposób przyczynia się do pluralizmu debaty publicznej w Polsce".  "Jako posłowie do Parlamentu Europejskiego cenimy sobie zwłaszcza  szerokie zainteresowanie tych mediów sprawami europejskimi, w tym na  przykład sprawami rolniczymi. Opinie, które wygłasza Ojciec Rydzyk, są  niekiedy ostre, ale nie wykraczają poza zakres uprawnionej w debacie  publicznej krytyki" - piszą eurodeputowani. Anna Fotyga zwraca uwagę, że  Parlament Europejski jest także forum debaty. - A jakież to byłoby  forum debaty, jeżeli nie można byłoby powiedzieć jednego zdania, które  mogłoby urazić grupę rządzącą w jednym z państw członkowskich - dodaje.
W  piątek na specjalnej konferencji europosłowie Janusz Wojciechowski i  Zbigniew Ziobro (obaj EKR, PiS) przekonywali, że ostatnie ataki na Radio  Maryja i jego założyciela to powód do debaty nad stanem demokracji w  Polsce. - Tygodnik "The Economist" umieścił Polskę na 48. miejscu w  rankingu państw pod względem rozwoju demokracji. Polska w tymże indeksie  niestety została zaliczona nie tyle do demokracji, ile do wadliwych  demokracji. Co więcej, pan premier Donald Tusk powinien się dowiedzieć,  że pod jego rządami Polskę w tymże raporcie prześcignęły, jeżeli chodzi o  realizację zasad niezbędnych, żeby uznać system za demokratyczny, takie  państwa, jak: Timor Wschodni, Jamajka, Trynidad i Tobago czy Botswana -  mówił Ziobro. Europoseł Wojciechowski, uczestnik seminarium na temat  odnawialnych źródeł energii, na którym zabrał głos o. Tadeusz Rydzyk,  stwierdził natomiast, że podziela opinię dyrektora Radia Maryja na temat  stanu wolności w Polsce. - W Polsce jest niestety bardzo wiele nadużyć  dotyczących praw obywatelskich, elementarnych zasad demokracji, które  można kojarzyć z praktykami rodem z państwa totalitarnego. Jeżeli lider  opozycji, były premier, dzisiaj jest przymusowo prowadzony na badania  psychiatryczne, to się nie mieści w standardach demokracji - ocenił  Wojciechowski. Przypomniał, że był w latach 1995-2001 prezesem  Najwyższej Izby Kontroli i podczas jego kadencji Izba stwierdziła fakty  dyskryminacji Radia Maryja.
Obaj eurodeputowani uważają, że  "pozbawienie dotacji przyznanych fundacji zajmującej się geotermią w  Toruniu nie nastąpiło dlatego, że geotermia była niesłuszna, tylko  dlatego, że o. Rydzyk, związany z tą geotermią, jest politycznie  niesłuszny". - W trakcie konferencji w Parlamencie Europejskim  poświęconej energii geotermalnej wyszły na jaw informacje, o których  trzeba będzie zawiadomić prokuraturę. Uzyskaliśmy dokumenty świadczące o  tym, że jeden z wiceministrów polskiego rządu w grudniu 2007 r.  wywierał, w moim przekonaniu niedozwolony i mogący stanowić  przestępstwo, nacisk na Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska, żeby tę  dotację Fundacji Lux Veritatis odebrać - zadeklarował Janusz  Wojciechowski.
Jeszcze w sobotę i niedzielę ze strony polityków  koalicji, a także Lewicy i PJN padło wiele słów ataków, przyłączających  się do rządowej inicjatywy przeciwko o. Tadeuszowi Rydzykowi. Według  Joanny Kluzik-Rostkowskiej, kapłan miał się postawić "w szeregu  nieprzyjaciół Polski", a politycy PiS bronią go tylko dlatego, że są  jego "zakładnikami". Dla Ryszarda Kalisza z SLD dyrektor Radia Maryja  jest "nadobywatelem", a nota MSZ "dobrym przykładem".
Z żądaniem  wycofania kompromitującej noty do Watykanu wystąpiło w liście do  premiera Donalda Tuska troje parlamentarzystów PiS: Anna Sobecka i  Bogusław Kowalski oraz senator Waldemar Kraska. Nazwali działanie  ministra spraw zagranicznych "skandalicznym przypadkiem łamania norm  systemu demokratycznego przez używanie aparatu państwowego, w tym  wypadku dyplomacji, do tłumienia wolności słowa". Ich zdaniem, reakcja  resortu potwierdza zdecydowane słowa o. Tadeusza Rydzyka w Brukseli.  "Zwracamy się do Pana Premiera z apelem o przywołanie do porządku  ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, który już wcześniej  zachowywał się w sposób arogancki i butny" - napisali.
Piotr Falkowski
Nasz Dziennik 2011-06-27
Autor: jc
