Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jesień w Orange Ekstraklasie - podsumowanie

Treść

Niedzielnym meczem Wisły Kraków z Zagłębiem Lubin zakończyła się przedłużona piłkarska jesień w naszym kraju. Stała ona pod znakiem dominacji podopiecznych Macieja Skorży, którzy przebrnęli przez nią w imponującym stylu, praktycznie już teraz zapewniając sobie mistrzostwo Polski. Wszystko wskazuje na to, że wiosną emocjonować się będziemy walką o pozostałe miejsca na podium oraz uniknięcie degradacji. Jedną nogą w drugiej, a właściwie trzeciej (kara za korupcję) lidze jest już Zagłębie Sosnowiec. Jaka była futbolowa jesień? Drużyna Nie ma wątpliwości. 10 punktów przewagi nad drugą ekipą w tabeli, 15 zwycięstw, 2 remisy i ani jednej porażki, 44 strzelone bramki to bilans lidera, krakowskiej Wisły. Dziś już nikt się nie zastanawia, czy "Biała Gwiazda" wywalczy wiosną tytuł, bo wydaje się to oczywiste (przegrać może tylko sama z sobą). Ciekawe wydają się natomiast próby porównania obecnego zespołu z Wisłą Henryka Kasperczaka - uważaną za uosobienie tego, co najlepsze w polskiej piłce klubowej ostatnich lat. O ile niezapomniana drużyna z Maciejem Żurawskim, Marcinem Kuźbą, Mirosławem Szymkowiakiem i Kalu Uche grała bardziej porywający i piękny dla oka futbol, o tyle dzisiejsza wydaje się bardziej efektywna i zrównoważona, jeśli chodzi o poszczególne formacje. Skorża potrzebował tylko pół roku, by kapitalnie poukładać zawodników na boisku i wyzwolić w nich nie tylko wszystko, co najlepsze - ale i głód, i radość gry. Wszystko to zaowocowało najlepszą jesienią w historii "Białej Gwiazdy". A na wiążące porównania z drużyną Kasperczaka trzeba poczekać do europejskich pucharów. Kluczowa w tym kontekście będzie zima. Wiadomo, że kilku czołowych graczy Wisły może wyjechać za granicę, przyszłość tkwi w rękach działaczy, zależy od ich skuteczności i mądrości. Piłkarz Marek Zieńczuk. Tu też obywa się bez uwag i wątpliwości. Pomocnik Wisły był jesienią w życiowej formie, a przecież ubiegły sezon mógł z powodzeniem spisać na straty. Pod okiem Skorży odżył, co przyniosło efekt w postaci 12 bramek i 7 asyst. Tyle samo goli zdobył jego kolega z drużyny, Paweł Brożek. 24-letni napastnik miał jednak nieco problemów z ustabilizowaniem formy, mecze bardzo dobre przeplatał słabszymi, zmarnował mnóstwo świetnych sytuacji. Mimo to jesień może zaliczyć na plus, wreszcie jego kariera nabrała rozpędu. Pod wodzą Jana Urbana spore postępy zrobiła czwórka stranieri stołecznej Legii: Serbowie Miroslav Radović i Aleksandar Vuković oraz Brazylijczycy Roger i Edson. Na ich grę patrzyło się z dużą przyjemnością, no może poza październikiem, gdy drużynę dopadł trudno zrozumiały kryzys. Udaną jesień miał Kolumbijczyk Manuel Arboleda z Zagłębia Lubin, który wyrósł na czołowego obrońcę ligi. Odkrycie Czy jesienią pojawił się w lidze młody, zdolny zawodnik, który zapisał się w pamięci kibiców? Taki drugi Jakub Błaszczykowski? Trudne pytanie, a odpowiedź raczej nie będzie twierdząca. Owszem, wybijali się Radosław Majewski z Groclinu (mający zadatki na rozgrywającego dużej klasy), Dawid Jarka z Górnika czy Marcin Kikut z Lecha, ale następca Kuby - jeśli chodzi o umiejętności i charakter - się nie pojawił. Zatrzymał się rozwój talentu Adama Kokoszki (inna sprawa, że zdolny wiślak spędził łącznie na boisku... pół godziny), więcej można było się spodziewać po Dawidzie Nowaku z Bełchatowa. Rozczarowanie Cracovia. W ubiegłym sezonie zajęła czwarte miejsce i choć nie zachwycała stylem - prezentowała się nader solidnie. Jesienią grała tragicznie. Ile w tym "zasługi" samych piłkarzy, ile trenera Stefana Majewskiego (wiele jego decyzji trudno zrozumieć), ile właściciela? Pewnie po równo, faktem jest, że za drużyną stracone miesiące. Zimą ma zostać przebudowana - i to gruntownie - pod wodzą starego trenera, cieszącego się zaufaniem władz klubu. Poniżej oczekiwań prezentowały się Zagłębie Lubin i Bełchatów, czyli aktualny mistrz i wicemistrz Polski. Bełchatów, który jest ciut wyżej w tabeli, traci do Wisły 20 punktów. Komentarz zbyteczny. Obcokrajowcy Jest ich w lidze mnóstwo, ale tylko kilku odgrywa w swych zespołach czołowe role. O czwórce z Legii już było, można do nich dodać jeszcze reprezentantów Zimbabwe, Takesure'a Chinyamę i Dicksona Choto. Wszyscy stanowią o sile wicelidera. W Wiśle pierwszoplanową postacią defensywy jest Brazylijczyk Cleber, drugą linią kieruje Argentyńczyk (już z polskim paszportem) Mauro Cantoro. Wybił się wspomniany już Arboleda, który zimą najprawdopodobniej przejdzie do Lecha. Kilka niezłych meczów zaliczył w "Kolejorzu" Peruwiańczyk Hernan Rengifo, nie można zapominać o Brazylijczyku Edim z Korony Kielce. Trener Maciej Skorża i wszystko jasne. Człowiek, który odmienił Wisłę, przygaszonych i zdołowanych piłkarzy, z których - jak się wydawało - już nic nie można wykrzesać. Pod jego wodzą drużyna zdominowała rozgrywki, ale sam szkoleniowiec ma nadzieję, że to dopiero początek. Marzeniem jest Liga Mistrzów. Czy realnym, zależy m.in. od operatywności wspominanych już działaczy. W ogóle jesień pokazała, że nie brakuje nam młodych, zdolnych i charyzmatycznych szkoleniowców. Urban, Rafał Ulatowski (Zagłębie Lubin) czy Artur Płatek (Jagiellonia) wnieśli do ligi nową jakość i można na nich opierać nadzieje na lepszą przyszłość. "Papiery" na dobre trenowanie mają także obaj Jackowie Zielińscy. Jeden z nich prowadzi Koronę, drugi Groclin, jesienią byli solidarni i zdobyli po 32 punkty. Passy Na początku zachwycała Legia. Odniosła siedem zwycięstw z rzędu, w pierwszych sześciu meczach nie straciła bramki. Potem złapała ją zadyszka, w trzech październikowych spotkaniach nie zdobyła punktu ani gola. W pewnym momencie miała cztery "oczka" przewagi nad Wisłą, teraz traci do niej dziesięć. Wisła jest jedyną drużyną, która jesienią nie przegrała. Tylko w jednym spotkaniu (z Bełchatowem) nie strzeliła bramki. Wygrała wszystkie mecze na własnym stadionie, w ostatnich dziesięciu kolejkach nie pozwoliła rywalom ugrać dosłownie nic. Na przeciwległym biegunie jest Cracovia, która przegrała siedem z ośmiu ostatnich pojedynków. Kibice Można na nich narzekać, bo często zachowują się jak troglodyci, ale tej jesieni wreszcie zapełnili ligowe stadiony i pokazali, że potrafią wspaniale dopingować swoich ulubieńców. Na meczach Lecha Poznań frekwencja przekraczała - i to znacznie - 20 tysięcy widzów. Wisłę oglądało prawie tyle, i to tylko dlatego, że na więcej nie pozwala pojemność stadionu. 15 tys. regularnie zasiadało na trybunach obiektu Górnika, nieco mniej Legii, Korony i Jagiellonii. Oglądanie meczów na żywo stało się dobrą modą, a co ważne - prawdziwi kibice prześcigali się w wymyślaniu efektownej i pomysłowej oprawy. Ciekawe, co będzie, gdy wreszcie doczekamy się pięknych, nowoczesnych stadionów... Piotr Skrobisz "Nasz Dziennik" 2007-12-12

Autor: wa