Kibice Ruchu Chorzów gwiżdżą na hymn
Treść
Kara finansowa lub w najgorszym wypadku zamknięcie stadionu grożą chorzowskiemu Ruchowi za zachowanie kibiców, którzy gwizdali i buczeli podczas wykonywania hymnu polskiego przed finałem piłkarskiego Pucharu Polski. Grupa fanów jednego z najbardziej zasłużonych dla naszego futbolu klubów wznosiła okrzyki: "Górny Śląsk", wcześniej zamierzała wnieść na stadion flagę z identycznym napisem w języku niemieckim. Sprawą zajmie się Wydział Dyscypliny PZPN.
Finał Pucharu Polski - drugiego co do ważności futbolowego trofeum w naszym kraju - miał być prawdziwym sportowym świętem. PZPN postanowił zorganizować go na Stadionie Śląskim, jednej z najważniejszych i otoczonych legendą aren nad Wisłą. Na trybunach pojawiło się 25 tysięcy kibiców Ruchu i Lecha Poznań, którzy mieli zadbać o jedyną w swoim rodzaju i niepowtarzalną atmosferę. Zadbali, ale po swojemu. Już podczas spotkania doszło do gorszących scen i burd, część bandytów stoczyło regularne bitwy z ochroniarzami i policją. Kilkanaście osób zostało rannych, chuligani zdewastowali część stadionu. To jednak nie było wszystko. Jeszcze przed rozpoczęciem meczu, podczas wykonywania hymnu polskiego, część kibiców Ruchu gwizdało i głośno buczało, wznosząc gremialne okrzyki "Górny Śląsk". - Powiem więcej, wcześniej dostaliśmy od fanów chorzowskiego klubu spis flag, które zamierzają wnieść na stadion i na jednej znajdował się dokładnie taki sam napis, tylko w języku niemieckim - poinformował nas Jakub Kwiatkowski, rzecznik prasowy Polskiego Związku Piłki Nożnej. PZPN oczywiście wydał zakaz, ale ust części kibiców zamknąć nie był w stanie. - Wiemy, że takie gorszące i skandaliczne wydarzenie miało miejsce. Najprawdopodobniej już w czwartek, podczas swego posiedzenia, sprawą zajmie się Wydział Dyscypliny, musi tylko otrzymać odpowiednie pisma od obserwatora i sędziów - dodał Kwiatkowski. Co grozi Ruchowi? Część opinii publicznej, zgorszona wtorkowymi ekscesami, żąda nawet wykluczenia klubu z przyszłorocznej edycji Pucharu Polski. - Myślę, że do tak drastycznego kroku nie dojdzie. Realna jest kara finansowa, także zamknięcie stadionu na czas określony - przyznał rzecznik PZPN. Jego zdaniem, nie było podstaw do odwołania meczu. - Gdybyśmy tak reagowali na gwizdy podczas hymnu państwowego, to większość spotkań międzynarodowych w ogóle by się nie odbyła - uzasadnia. Sędziowie mogą przerwać, a nawet zakończyć piłkarski pojedynek, gdy jest zagrożone bezpieczeństwo ich i piłkarzy, gdy kibice biją się na trybunach, rzucają na boisko race, petardy etc. Kluby płacą kary za wulgarne przyśpiewki, obrażanie przeciwników, władz PZPN. Michel Platini, szef UEFA, chce wprowadzić zapis, na mocy którego arbitrzy będą przerywali lub nawet kończyli przed czasem mecze, jeśli kibice będą poniżali piłkarzy rasistowskimi wyzwiskami. Nie ma natomiast kar za gwizdanie podczas wykonywania hymnu państwowego. Poza tym we wtorek doszło do precedensu, gdy fani polskiej drużyny buczeli podczas wykonywania polskiego hymnu.
Co na to chorzowski klub? - Staramy się tępić chuligańskie zachowania, spotykamy się z kibicami, rozmawiamy z nimi. Niestety, to żmudny proces, na razie nie ma żadnych skutecznych prawnych rozwiązań, które pozwoliłyby na skuteczną walkę - powiedział nam Mariusz Gudebski, rzecznik Ruchu. - Wiemy o zachowaniu części kibiców, nie utożsamiamy się z nimi, wychodzimy z założenia, że nie byli to prawdziwi kibice Ruchu. Poza tym sprzedając bilety, nie wiemy, w czyje ręce trafiają, jaką osobą jest kupujący, jakie ma poglądy i przekonania - dodał. Zdaniem Gudebskiego, Ruch nie ma problemu z antypolskimi wystąpieniami swych fanów. - Nie wiem, co we wtorek chcieli udowodnić, może ci kibice przyjechali z Niemiec - przyznał. Rzecznik jednocześnie poinformował, że klub jest... zadowolony z zachowania swych sympatyków, oprawy, jaką stworzyli. - Była godna finału - powiedział.
Zbulwersowany sprawą jest Rajmund Pollak, były radny sejmiku śląskiego. - To kolejny dowód na to, że Ruch Autonomii Śląska coraz bardziej podnosi głowę. Jego działacze i zwolennicy znajdują się w różnych grupach i szukają coraz to nowszych sposobów wyrażania swoich poglądów. Stadiony piłkarskie są doskonałą okazją, bo gromadzą wielu ludzi, mecze o stawkę są transmitowane przez telewizję. Staram się od dawna tropić różne antypolskie wystąpienia, ale pierwszy raz spotkałem się z taką manifestacją. Nie słyszałem gwizdów podczas "Mazurka Dąbrowskiego" - powiedział nam. Pollak prosił jednocześnie, by tego incydentu nie wiązać z chorzowskim klubem. - Nie generalizujmy i nie wyciągajmy wniosków, że wszyscy kibice Ruchu są zwolennikami RAŚ. Gwizdała grupa, ale jednocześnie cała sytuacja pokazuje, jak sprytna jest ta organizacja. Z drugiej strony, czego się spodziewać, jeśli na jej działalność jest swoiste przyzwolenie i tolerancja? Jeśli do wychodzących na Śląsku gazet dołączane są płyty z życiorysami: Hitlera, Rommla, Goeringa, przekłamujące historię i nic niemówiące o bohaterstwie polskiego żołnierza, Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych? - pyta Pollak.
Na Śląsku dużo się mówi, że wtorkowe wydarzenia były też próbą dyskredytacji legendy Stadionu Śląskiego, choćby w kontekście niedawnej walki o organizację meczów Euro 2012.
- Tam przychodzą tysiące Polaków, śpiewany jest hymn, panuje podniosła atmosfera, propagowana jest polskość. Komuś może zależeć, by ten stan zmienić - przyznał Pollak.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2009-05-23
Autor: wa