Kto zawojuje przestrzeń kulturową Śląska
Treść
Niemieckie pieniądze stanowią dzisiaj znaczny procent finansowania różnego rodzaju inicjatyw i badań na Śląsku. Ze względu tylko na samą dystrybucję kapitału można powiedzieć, że dla Niemców najważniejszym celem jest zdobycie Ziem Zachodnich. Chodzi także o zdobywanie przestrzeni kulturowej metodami niewojennymi. O stymulowanie tonu myślenia mniejszościowego, które stawia na nadawanie szczególnego znaczenia autonomicznym grupom, indywidualnym podmiotom, nieodnoszącym się do całości, a do tzw. małych ojczyzn czy regionów. Do takich wniosków doszli uczestnicy zorganizowanej na Zamku Piastów Śląskich w Brzegu konferencji środowisk intelektualnych Opolszczyzny oraz Dolnego i Górnego Śląska pt. "Tożsamość i problemy Ziem Zachodnich". Profesor Franciszek Marek z Opola, akcentując w swoim wystąpieniu elementy związane z trwaniem polskości na Śląsku, zauważył, że oficjalne używanie nazwy Ziemie Odzyskane zostało zakazane za czasów Edwarda Gierka. - A tymczasem dla etnicznych Polaków z tych ziem są one cały czas i zawsze będą odzyskane, a Polska weszła do kultury europejskiej właśnie poprzez Śląsk i dzięki Śląskowi. Pierwszy w Europie uniwersytet próbowano założyć już w 1308 r. w Legnicy. Po dobrach kościelnych pozostały nam do dzisiaj budynki klasztorne, szpitalne, ratusze, a po czasach pruskich - obiekty, w których znajdują się koszary i więzienia - mówił. - Boli mnie bardzo to, że w naszych sferach parlamentarnych, politycznych znalazło się swego czasu miejsce np. na Polską Partię Przyjaciół Piwa czy też Polską Partię Socjalistyczną, a przemilcza się i zapomina o ponad 60 tys. Polaków deportowanych ze Śląska do Związku Sowieckiego, z których przeżyło tylko ok. 10 tysięcy - dodał. - Trudno mi również pojąć, dlaczego podróż do USA polskimi liniami kosztowała mnie o blisko 4 tys. zł drożej niż np. Lufthansą, której samoloty startują także z Wrocławia - spuentował prof. Franciszek Marek. Podbój pokojowymi metodami Podejmując w swoim wykładzie próbę odpowiedzi na pytanie, do czego zobowiązują nas wpływy niemieckie na Dolnym Śląsku, profesorowie Teresa Grabińska i Mirosław Zabierowski z Politechniki Wrocławskiej wskazali, że niemieckie pieniądze stanowią dzisiaj znaczny procent finansowania różnych inicjatyw, badań nie tylko z zakresu nauk społecznych, ale także filozofii czy astronomii. Ze względu tylko na samą dystrybucję kapitału niemieckiego można się zorientować, że dla Niemców najważniejszym celem jest zdobycie Ziem Zachodnich. - Chodzi tutaj także o zdobywanie przestrzeni kulturowej metodami niewojennymi. Ma ona stymulować ton myślenia mniejszościowego, które stawia na nadawanie szczególnego znaczenia autonomicznym grupom, indywidualnym podmiotom, nieodnoszącym się do całości małych ojczyzn czy regionów - wskazywał prof. Zabierowski. Od 1989 r. cały ciąg decyzji dolnośląskich włodarzy wskazuje na realizowanie zasady odrzucania piastowości Ziem Zachodnich. Mówiąc o ruchach autonomistów śląskich, prof. Krzysztof Kawalec z Uniwersytetu Wrocławskiego podkreślił m.in., że szczególną rolę odgrywa wśród nich Ruch Autonomii Śląska skupiający obecnie ok. 173 tys. członków. Prezentuje się on bardzo skutecznie m.in. w gronie kibiców sportowych, wchodząc w ten sposób w kulturę młodzieżową. Jego zdaniem, najbardziej konfliktogenną sferą działalności RAŚ są jednak kontakty zagraniczne. Dutkiewicz - orędownik idei Steinbach Zabierając głos w dyskusji, były wojewoda dolnośląski Krzysztof Grzelczyk zauważył, że lider Partii Demokratycznej Władysław Frasyniuk oraz prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz byli wielkimi orędownikami zrealizowania właśnie we Wrocławiu pomysłu Eriki Steinbach utworzenia Centrum Wypędzonych. - Byłem świadkiem, jak usilnie namawiali do tego wyraźnie niechętnego temu pomysłowi konsula Niemiec we Wrocławiu. Muzeum Wypędzonych miało także powstać w Zgorzelcu. Burmistrz tego miasta twierdził, że będzie to przeciwieństwo steinbachowskiej inicjatywy, z kolei burmistrz Goerlitz mówił zdecydowanie, iż ma to być niejako jej uzupełnienie. Dlatego unieważniłem uchwałę podjętą w tej sprawie przez radnych ze Zgorzelca. Jednak już trzy dni po odwołaniu mnie ze stanowiska wicepremier Grzegorz Schetyna i mój następca Rafał Jurkowlaniec (PO) zapowiedzieli, że będą wspierali tę inicjatywę! - mówił Grzelczyk. Eurodeputowany PiS Konrad Szymański zauważył m.in., że uspokaja się Polaków orzeczeniami Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, które rzekomo miałyby zamknąć sprawę roszczeń niemieckich. - Były np. takie deklaracje, że rząd niemiecki będzie wysyłał do Strasburga swoich adwokatów po to, aby mówili oni jednym głosem z polskimi obrońcami. To zostało zupełnie niezrealizowane. My tymczasem nigdy nie mówimy, że stanowisko międzynarodowe opowie się po stronie osób, które domagają się zwrotu swojej własności. Wskazujemy jedynie na fakt, że na pewnym etapie może ono stanąć po stronie tych, którzy upominają się w tej kwestii nie ze względu na dyskryminację, ale równy status pokrzywdzonych Polaków czy też Niemców pozbawionych swoich własności w zgoła innych okolicznościach i na innych podstawach prawnych - tłumaczył. - Po to, by mieszkańcy Ziem Zachodnich mogli poczuć się spokojnie, potrzebne jest wpisanie stosownej noweli do traktatu polsko-niemieckiego zobowiązującej rząd Niemiec do tego, by zgodnie ze swoimi wcześniejszymi deklaracjami politycznymi wziął na siebie wszelkie roszczenia obywateli niemieckich - postulował Szymański. Zabierając głos na zakończenie konferencji, prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński podkreślił m.in., że właśnie wątek rewindykacyjny polskiej, czyli piastowskiej, historii Śląska wymaga obecnie szczególnego potraktowania. - Ta kwestia ma bowiem dzisiaj różne aspekty. Polega także i na tym, że pewne prawdy, które głoszono w poprzednim systemie, głoszono w sposób wysoce ułomny, ale jednak głoszono. Zostały one unieważnione, wyśmiane, mimo że są prawdami - mówił. Kaczyński akcentował dalej, iż polska przeszłość Śląska jest oczywiście prawdą, ale nikt o zdrowych zmysłach nie może zaprzeczyć, że był tutaj także element niemiecki. - Była tutaj polska kultura, polski język, była wreszcie, aż po XVII wiek, polska dynastia (Piastowie) - najbardziej polska, jedyna tak naprawdę polska w naszej historii - oświadczył prezes PiS. Jego zdaniem, trzeba cały czas mówić o tym, że był tutaj polski lud, który tą swoją przynależność pamiętał nie tylko wówczas, kiedy znalazł się poza Polską, ale i poza Europą. W opinii Kaczyńskiego, Ziemie Odzyskane wciąż są przedmiotem różnego rodzaju roszczeń i uzurpacji. - Musimy o tym pamiętać, bo ta świadomość, kiedyś sztucznie wyolbrzymiana, została także poddana swego rodzaju zabiegowi socjotechnicznemu. Jego przedmiotem, a być może nawet i ofiarą, jest polskie społeczeństwo i polska inteligencja, można powiedzieć wyparta z głównego nurtu polskiego myślenia - stwierdził Kaczyński. Marek Zygmunt, Brzeg "Nasz Dziennik" 2008-11-12
Autor: wa