Mistrzostwa Europy siatkarek: Polska - Rosja 3:1
Treść
Na taki występ polskich siatkarek czekaliśmy od początku rozgrywanych w  naszym kraju mistrzostw Europy. Wczoraj w Łodzi, po fantastycznym, porywającym  spotkaniu, nasze panie pokonały utytułowaną reprezentację Rosji 3:1, wykonując  ogromny krok w stronę półfinału i strefy medalowej. Czy Biało-Czerwone w niej  się znajdą, okaże się dziś.
Przed wczorajszym pojedynkiem Rosja  szczyciła się mianem niepokonanej, Polki miały na koncie jedną porażkę,  poniesioną z Holandią w pierwszej fazie turnieju. Podopieczne Jerzego Matlaka i  Piotra Makowskiego (wczoraj znów prowadził zespół w zastępstwie selekcjonera,  który przebywa w szpitalu z chorą żoną) doskonale zdawały sobie sprawę ze swojej  sytuacji. Wiedziały, że nie mogą sobie pozwolić na chwilę słabości, na  niepowodzenie, na przegraną. Musiały wygrać, bo tylko i wyłącznie w ten sposób  zachowywały szanse na półfinał. Obawialiśmy się tego starcia, z wielu powodów.  Pierwszym był potencjał rywalek, znakomitych, obytych w grach o najwyższą  stawkę. Drugim - forma naszych zawodniczek, dotychczas w kratkę. Trzecim -  presja, jaka Polkom towarzyszyła, a z którą dotychczas nie zawsze sobie radziły.  Tymczasem nasze, na przekór krytykom i niedowiarkom, wyszły na parkiet pełne  wiary i sportowej złości. Naładowane pasją i determinacją. Zjednoczone w celu. I  zagrały doskonale, chwilami ocierając się o perfekcję. 
Mecz rozpoczął się  świetnie. Polki postawiły na trudną zagrywkę, podjęły walkę przy siatce i  zaskoczyły przeciwniczki. Po asie serwisowym Agnieszki Bednarek-Kaszy prowadziły  5:2, za moment 8:4. Przeważały, dominowały, górowały w niemal każdym elemencie  siatkarskiego rzemiosła. Pomysłowo, efektownie i skutecznie omijały wysoki  rosyjski blok, same stanowiąc zaporę niemal nie do przejścia. Gdy na drugą  przerwę techniczną oba zespoły zeszły przy stanie 16:10, wydawało się, że nic  złego Polek w tej partii spotkać nie może. Niestety, nagle wszystko się  zmieniło. Rywalki zaczęły dobrze bronić, a gdy zatrzymały Annę Barańską (do  samego końca drżeliśmy, czy w ogóle pojawi się na parkiecie po urazie, jakiego  nabawiła się w meczu z Belgijkami), na tablicy pojawił się rezultat 16:16.  Zrobiło się nerwowo, ale nasze się nie poddały. Po kolejnej udanej akcji Joanny  Kaczor znów wygrywały 20:18 i były krok od sukcesu. Końcówka należała jednak do  Rosjanek, choć Polki walczyły dzielnie i obroniły dwa setbole. 
W tym  momencie sytuacja była trudna, wręcz dramatyczna. Polki czuły, że przegrały już  niemal wygraną partię, mogły poczuć się jak bokser po ciężkim nokaucie. Mogły,  ale się nie poczuły. Pokazały charakter i hart ducha. Umiejętności i niezmąconą  wiarę. Od początku kolejnej odsłony zaatakowały Rosjanki z niebywałą pasją i  znów je zaskoczyły. 6:3, 11:4 - przewaga Polek rosła, a kibice oklaskiwali  kapitalne akcje Barańskiej, Kaczor, Jagieło i ich koleżanek. Przy wyniku 16:10  były świetne, ale kiedy rywalki zdobyły trzy kolejne punkty, na hali zapanowała  cisza. Tym razem jednak Biało-Czerwone nie dały sobie wydrzeć zwycięstwa, a  partię zakończył as Mileny Sadurek. Wcześniej rywalki wyrównały, a ich serię  przerwał kapitalny blok Katarzyny Gajgał. To był kluczowy moment odsłony.  
Trzeci set lepiej rozpoczęły Rosjanki, które w pewnym momencie prowadziły  nawet 11:8 i 13:11. Polki były jednak tak zdeterminowane, że straty  błyskawicznie odrobiły. Po pięknym ataku Barańskiej był remis, za chwilę nasze  wygrywały 16:15 i dorzuciły kolejne dwa punkty. W pięknej, dramatycznej końcówce  wątpliwości już nie było, ostatnią akcję przeprowadziła Kaczor i nasze znalazły  się krok od celu. 
Musiały tylko zgarnąć kolejnego seta. Przy wyniku 9:3  publiczność wiwatowała, owacjom nie było końca do stanu 14:9, 19:16. Ale  doświadczone Rosjanki się nie poddały, wyrównały na 20:20. Rozpędzone,  fantastyczne Polki nie dały sobie jednak wydrzeć zwycięstwa. W końcówce  kapitalnie broniła Mariola Zenik, atakowały Barańska i Kaczor i twierdza "Rosja"  padła. - Cieszę się, że wyszłyśmy z dołka. Pokazałyśmy, iż potrafimy grać w  siatkówkę i wygrywać z taką potęgą jak Rosja. Jeszcze w pierwszym secie grałyśmy  może zbyt czytelnie, ale potem, gdy urozmaiciłyśmy atak, rywalki nie miały za  wiele do powiedzenia - powiedziała potem Barańska. Jagieło dodała: - Było tak  jak trzeba: zespołowo, z wiarą i radością, i mam nadzieję, że tak zostanie już  do końca mistrzostw. Rosjanki potwierdziły, że są groźną, świetną drużyną, ich  bloku naprawdę można było się przestraszyć, ale w najważniejszych momentach  potrafiłyśmy sobie z nim radzić. 
To był nie tylko najlepszy mecz Polek w  turnieju, ale i najlepszy, odkąd reprezentację przejął Matlak. Nasze  zaimponowały umiejętnościami, trudną, urozmaiconą zagrywką, z którą nie  potrafiły sobie poradzić największe gwiazdy rywalek, skutecznym, pomysłowym  atakiem, blokiem, obroną, słowem - pokazały siatkówkę na najwyższym europejskim  poziomie. Świetnie wytrzymały też presję, nie poddały się po pierwszej partii,  która mogła załamać niejednego. 
Dzięki temu, dzięki zwycięstwu Polki w  tabeli grupy E zrównały się punktami z Rosjankami, obie drużyny mają teraz na  koncie po trzy wygrane i porażkę. Dziś Rosjanki zmierzą się z Holenderkami i...  mamy oczywiście nadzieję, że przegrają. Jeśli tak się stanie (trzymamy za was  kciuki, "Pomarańczowe"), a Polki pokonają wieczorem Bułgarki, awansują do  półfinału i powalczą o podium. Niezależnie jednak od wszystkiego, za wczorajszy  mecz, fantastyczne emocje, zwroty akcji, charakter i wiarę naszym paniom należą  się głębokie ukłony i słowa największej pochwały. Dziękujemy i... czekamy na  więcej, bo z taką grą, taką pasją Biało-Czerwone mogą zajść daleko. Bardzo  daleko. 
Piotr Skrobisz
Polska - Rosja 3:1
(24:26,  25:22, 25:22, 25:22). 
Polska: Milena Sadurek-Mikołajczyk 5, Aleksandra  Jagieło 11, Agnieszka Bednarek-Kasza 14, Joanna Kaczor 24, Anna Barańska 18,  Katarzyna Gajgał 14, Mariola Zenik (libero) oraz Dorota Pykosz 1, Natalia Bamber  1, Paulina Maj 0, Izabela Bełcik 0.
"Nasz Dziennik" 2009-10-01
Autor: wa
