Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Na Śląsku brakuje 600 milionów

Treść

Wszystkie siedem szpitali klinicznych Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach solidarnie odmówiło podpisania kontraktu z NFZ na przyszły rok. Powodem takiej decyzji jest zmniejszenie finansowania o ponad 40 mln złotych w porównaniu z rokiem bieżącym oraz niezgodny z sugestiami szpitali rozdział dotowania poszczególnych świadczeń. Pieniędzy mogłoby zabraknąć już we wrześniu 2010 roku.

Protest poparły władze uczelni. Działanie klinik jest bowiem ważne nie tylko ze względu na leczenie pacjentów, ale i na kształcenie studentów, którego znaczna część odbywa się w tych placówkach. Propozycja drastycznego zmniejszenia kontraktów dotyczy np. wysokospecjalistycznych placówek pediatrycznych. Największe cięcia dotyczą Szpitala Klinicznego nr 1 w Zabrzu, poważnie ucierpiałyby także, m.in. Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach-Ligocie oraz Górnośląskie Centrum Medyczne w Katowicach-Ochojcu. - Naszemu szpitalowi NFZ zaproponował plan finansowy o 8,1 proc. niższy niż w 2009 roku, mimo że już teraz był on za niski w stosunku do potrzeb. W przełożeniu na kwoty jest to mniej o ponad 12,5 mln zł, co oznacza, że niektóre oddziały nie miałyby zabezpieczonych środków, aby działać do końca roku - informuje Klaudia Rogowska, dyrektor naczelny SPSK nr 7 Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach-Ochojcu. Rogowska równocześnie zauważa, że o ile można zrozumieć sam fakt obniżenia finansowania, o tyle zupełnie niezrozumiała jest struktura rozdziału środków na poszczególne procedury, co jest równie istotne. Zabiegi i usługi medyczne, które są najkosztowniejsze lub szpital wykonuje ich najwięcej, są gorzej wyceniane. Śląski oddział NFZ tłumaczy, że zaproponował to, co miał do zaoferowania, i więcej pieniędzy nie ma, a problem dotyczy wszystkich (blisko 200) śląskich szpitali, z których każdy otrzymał propozycje planu finansowego na przyszły rok na poziomie 94 proc. obecnego finansowania. W innych obszarach jest jeszcze gorzej, np. stomatologii zabrano 30 proc., a rehabilitacji 20 proc. pieniędzy. Rzecznik oddziału Jacek Kopocz, zgadza się z tym, że sytuacja jest wyjątkowo trudna, ale ewentualne uruchomienie dodatkowych źródeł finansowych możliwe jest jedynie na poziomie centrali NFZ lub resortu zdrowia, bo to tam następuje dzielenie funduszy. Bardzo mocno podkreśla, że to nie jest konflikt między dyrektorami szpitali a dyrektorem oddziału. - My mówimy jednym głosem, że szpitale potrzebują pieniędzy - tłumaczy Kopocz. Zauważa przy tym, że plan finansowy na przyszły rok nie jest jeszcze oficjalny, można więc mieć nadzieję, że coś się zmieni na plus. Wygląda jednak na to, że w śląskim NFZ będzie w 2010 roku o 600 mln zł mniej na kontrakty. Negocjacje ze szpitalami mają się zakończyć, według planów Funduszu, do 18 grudnia. Jeśli jednak szpitale nie dostaną satysfakcjonujących kontraktów, potrwają znacznie dłużej. Pacjenci nie powinni na tym na razie stracić, bo obecne umowy z NFZ obowiązują do końca lutego 2010 roku.
Maria S. Jasita
Nasz Dziennik 2009-12-11

Autor: wa