Projekt pod sondaż
Treść
Prawo i Sprawiedliwość chce, aby obywatele mogli sami decydować, czy  część składki, która obecnie trafia do otwartych funduszy emerytalnych,  będzie przekazywana do OFE czy do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.  Przekonując do pomysłu, PiS podpiera się przeprowadzonym dla partii  sondażem mającym pokazywać, że większość badanych chce takiego wyboru. 
Z  przeprowadzonego badania wynika, że 75,5 proc. ankietowanych  stwierdziło, iż chciałoby mieć możliwość wyboru, czy składki emerytalne  odprowadzane będą do ZUS, czy OFE; 10,2 proc. - wyboru mieć nie chce, a  14,4 proc. - nie ma zdania. 
Przygotowany przez PiS projekt ustawy  zakłada wybór, czy składki zasilać będą konto w ZUS, czy w OFE. Prawo do  wyboru mieliby nowo wchodzący na rynek pracy, a po dwóch latach  obowiązywania przepisów już każdy ubezpieczony mógłby zmienić w tej  sprawie zdanie. Propozycja odnosi się do składki w wysokości 7,3 proc.  pensji, która aktualnie trafia do OFE. Projekt ustawy został już w  Sejmie złożony. - W ostatecznym rachunku chcemy doprowadzić do tego,  żeby ci, którzy uważają, że ich obecna sytuacja nie jest taka, jak być  powinna, że powinni być gdzie indziej, mogli się na to zdecydować.  Uważamy to za bardzo ważne - wyjaśniał Jarosław Kaczyński. 
Wiceprezes  PiS Beata Szydło precyzowała, że ubezpieczeni mieliby nie tylko  możliwość wyboru między ZUS a OFE, lecz również mogliby zdecydować, jaka  część z tych 7,3 proc. trafiać będzie do ZUS, a jaka do OFE. Co dwa  lata dyspozycje w sprawie podzielenia składki między ZUS a OFE można  byłoby zmieniać. 
Forsowany rzez rząd pomysł zakłada natomiast, że do  OFE zamiast składki w wysokości 7,3 proc. pensji będzie trafiało 2,3  proc., a pozostałe 5 proc. - do ZUS. Aktualnie oprócz 7,3 proc. składki  emerytalnej do OFE, 12,22 proc. pensji jest przekazywana jako składka  emerytalna do ZUS. Z przeprowadzonego dla PiS badania wynika, iż 70  proc. ankietowanych jest przekonanych, że działania rządu w tej sprawie  nie mają na celu naprawy systemu emerytalnego czy ratowania tego systemu  przed zapaścią, lecz łatanie dziury budżetowej.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2011-01-19
Autor: jc