Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Raport w sprawie katastrofy w "Halembie"

Treść

Nieprawidłowa praca kierownictwa i dozoru ruchu kopalni oraz firmy usługowej "Mard" przyczyniła się do wypadku zbiorowego, do którego doszło w kopalni "Halemba" - to ustalenia specjalnej komisji, powołanej w dniu tragedii przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego do zbadania przyczyn i okoliczności zdarzenia, w którym zginęły 23 osoby. - W dniach od 17 do 21 listopada 2006 r. czujnik (...) zarejestrował 44 przekroczenia progów wartości stężeń metanu o łącznym czasie 336 min, z czego 9 przekroczeń dotyczyło wartości stężeń metanu w granicach wybuchowości. Pomimo tego nie wycofano pracowników z zagrożonego rejonu - powiedział podczas prezentacji ustaleń komisji Piotr Litwa, wiceprezes WUG. W miejscu, w którym doszło do tragedii, panował bałagan organizacyjny. Jak zaznaczył szef WUG Piotr Buchwald, poszczególne osoby zobowiązane do analizowania sytuacji nie powzięły decyzji o wycofaniu górników z rejonu zagrożenia. - W takich warunkach i w taki sposób nie prowadzi się likwidacji ściany - podkreślił. Komisja stwierdziła, że w miejscu tragedii w ogóle nie było profilaktyki. W ścianie tego wyrobiska powinno być minimum 80 proc. części niepalnych stałych, a ich zawartość w różnych miejscach kształtowała się zaledwie na poziomie od 9 do 31 procent. Buchwald poinformował, że 19 osobom (16 z "Halemby" i 3 z firmy "Mard") postawiono lub zostaną postawione zarzuty o złamanie przepisów w obszarze nadzoru górniczego. - Jeżeli chodzi o kopalnię, pięć osób to osoby z jej kierownictwa, osiem kolejnych to osoby dozoru wyższego, dwie dozoru średniego, jedna dozoru niższego. Jeżeli chodzi o firmę "Mard", jedna osoba z kierownictwa oraz po jednej osobie z dozoru wyższego i dozoru średniego - podał prezes WUG. Decyzje co do odpowiedzialności poszczególnych osób w zakresie prawa górniczego zostaną sformułowane po skompletowaniu dokumentacji przez dyrektora Okręgowego Urzędu Górniczego w Gliwicach. W OUG przesłuchano 133 świadków. Dochodzenie prowadzone przez komisję WUG na tym etapie zostanie przekazane do prokuratury. Ciąg zdarzeń Krzysztof Cybulski, dyrektor Kopalni Doświadczalnej "Barbara", w której przeprowadzano ekspertyzy pobranych z miejsca wypadku próbek oraz urządzeń, zauważył na podstawie obserwacji i doświadczeń, że w "Halembie" nie było dużego wybuchu metanu. - To był raczej lokalny wybuch metanu, gdyby nie doszło do wybuchu pyłu węglowego, to skutki byłyby na pewno dużo mniejsze - podkreślił Cybulski. Wiele ofiar udusiło się i zatruło tlenkiem węgla, a są to typowe obrażenia na skutek wybuchu pyłu węglowego. Komisja ustaliła, że najpierw nastąpiło zapalenie metanu, następnie jego wybuch, co pociągnęło za sobą wybuch pyłu węglowego - to był ciąg zdarzeń, który mógł zaistnieć na skutek nieprzestrzegania podstawowych zasad bezpieczeństwa pracy. Nie udało się ustalić źródła inicjacji wybuchu metanu. - Przy moim 25-letnim doświadczeniu zawodowym po raz pierwszy spotkałem się z sytuacją, w której w jednym miejscu aż tyle razy zostały naruszone przepisy - powiedział prezes WUG. Do powstania i utrzymywania się wybuchowego nagromadzenia metanu przyczyniły się czynniki naturalne związane z dużym nasyceniem górotworu metanem, ale także te zawinione przez człowieka, wśród nich m.in. "tolerowanie nieprawidłowej lokalizacji czujnika metanometrii automatycznej w pobliżu wylotu powietrza", przez co czujnik nie podawał prawidłowych wartości stężeń w przodku. Kolejny czynnik, który przyczynił się do tragedii, to niewłaściwa organizacja robót likwidacyjnych; wyrabowane sekcje pozostawiano w przedziale transportowym ściany, co wpływało na ograniczenie gabarytów wyrobiska i mogło skutkować niewłaściwą wentylacją. Komisja zwróciła też uwagę na dopuszczenie pracowników do pracy w trudnych warunkach bez wymaganych kwalifikacji i instruktażu. Niezależne śledztwo w sprawie katastrofy w "Halembie" prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gliwicach, która postawiła już zarzuty czterem osobom. Tragedia wydarzyła się w listopadzie ubiegłego roku o godzinie 16.30. W rejonie likwidowanej ściany 1 w pokładzie 506 na poziomie 1030 m doszło do zapalenia i wybuchu metanu, co pociągnęło za sobą wybuch pyłu węglowego. W wyniku zdarzenia 23 osoby poniosły śmierć, a jedna doznała lekkich obrażeń. Małgorzata Bochenek "Nasz Dziennik" 2007-06-08

Autor: wa