Rosjanie oficjalnie nie wiedzieli
Treść
Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie dysponowało i nie  dysponuje planem wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10  kwietnia. W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" urzędniczka Protokołu  Dyplomatycznego rosyjskiego MSZ, która jednak odmówiła podania nazwiska,  oświadczyła, że wizyta polskiego prezydenta miała charakter "prywatny"  (ros. czastnyj) i ministerstwo nie było jej organizatorem. Z tego  względu nie posiada żadnych materiałów na ten temat i odsyła do polskiej  ambasady.
W relacjach dyplomatycznych wyróżnia się sześć  rodzajów wizyt zagranicznych: państwowe, oficjalne, nieoficjalne,  robocze, prywatne i incognito. Te ostatnie stanowią już tylko  ciekawostkę historyczną, natomiast pozostałe funkcjonują i przedstawiony  podział odgrywa niebagatelną rolę nie tylko kurtuazyjną, ale też  praktyczną. Określenie typu wizyty wpływa nie tylko na jej oprawę, ale  też sposób przygotowania, zabezpieczenia. Według międzynarodowych  zwyczajów wizyta "prywatna" to pobyt za granicą osoby sprawującej ważną  funkcję państwową, ale niezwiązany z pełnieniem tej funkcji, najczęściej  w związku z wypoczynkiem, uczestnictwem w imprezach kulturalnych albo  sportowych. W organizacji takiej wizyty strona goszcząca prawie nie  bierze udziału. Może udzielić pomocy w zapewnieniu bezpieczeństwa,  uatrakcyjnieniu programu czy oddelegować jakiegoś urzędnika niewysokiego  szczebla do kurtuazyjnego przywitania i pożegnania gościa. Nie odbywają  się wtedy tzw. elementy oficjalne, jak spotkania, rozmowy, składanie  wieńców itp.
Jeśli jednak odwiedzający obce państwo polityk wykonuje  jakieś zadania w związku ze swoim urzędem, to jego wizyta musi się  zmieścić w jednej z pozostałych kategorii. Taka sytuacja nastąpiła w  przypadku wizyty prezydenta Polski w Katyniu 10 kwietnia. Lech Kaczyński  leciał jako zwierzchnik państwa, aby swoją osobą reprezentować Naród,  na uroczystości o charakterze jak najbardziej oficjalnym.  
- Jeżeli  prezydent jedzie na cmentarz z takim przesłaniem, jak jechał pan  prezydent, towarzyszą mu osoby reprezentujące różne instytucje,  zaangażowano wiele instytucji po stronie Federacji Rosyjskiej, to nie  można mówić, że to jest wizyta prywatna - powiedział "Naszemu  Dziennikowi" pragnący zachować anonimowość ekspert w dziedzinie  protokołu dyplomatycznego. Trzeba pamiętać, że współcześnie w życiu  prezydentów, premierów czy ministrów trudno mówić w pełni o prywatności.  Właściwie każdy ich ruch albo gest może być odnotowany i  zinterpretowany w odniesieniu do relacji międzypaństwowych. Także wizyty  bez jakiegokolwiek programu oficjalnego, jakie składają tzw. VIP-y, są  bacznie obserwowane i analizowane, szczególnie przez państwo, które jest  gospodarzem i może zaaranżować takie czy inne elementy o czytelnym  przesłaniu politycznym. Tym bardziej dziwi zatem kategoryczne  odżegnywanie się rosyjskiego ministerstwa od związków z wizytą Lecha  Kaczyńskiego w Katyniu.
Wprawdzie polski prezydent nie jechał do  Rosji na zaproszenie prezydenta Federacji Rosyjskiej, gdyż wtedy  mówilibyśmy o wizycie w kategoriach "państwowej" albo "oficjalnej".
Niezależnie  od tych koniecznych do wyjaśnienia wątpliwości, strona rosyjska nie  może używać formalnego wykrętu o "prywatnej" wizycie. Nie może unikać  tłumaczenia się z ewentualnych błędów w jej przygotowaniu, a także  osłabiać znaczenie jej tragicznego przebiegu.
Piotr Falkowski
Nasz                                                                                                                                                                                                                                                                           Dziennik                                                                                                  2010-08-06
Autor: jc
