Rosjanie przesłuchają Klicha
Treść
Rosyjscy prokuratorzy chcą przesłuchania polskich urzędników w  sprawie organizacji lotu tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem.  Wniosek o pomoc prawną, który niedawno wpłynął w tej sprawie, właśnie  jest tłumaczony. Rosjanie wnioskują o przesłuchanie ministra obrony  Bogdana Klicha oraz Tomasza Arabskiego, szefa kancelarii premiera -  ustalił "Nasz Dziennik". Pytania zadadzą im osobiście jeszcze w tym  miesiącu.
Prokuratura nie chce na razie informować, kogo  konkretnie chcą przesłuchać Rosjanie. - Ten wniosek jest w tłumaczeniu,  my go jeszcze nie czytaliśmy, kiedy zostanie przetłumaczony, to będziemy  mogli na ten temat więcej powiedzieć - przekazał nam wczoraj kpt.  Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
Polscy śledczy  przesłuchali już kilku urzędników, m.in. szefa kancelarii premiera  Tomasza Arabskiego, który - jak wynika z dokumentów dotyczących  organizacji lotów VIP - jest bezpośrednio odpowiedzialny za organizację  lotu do Smoleńska. Jednak po blisko roku od katastrofy smoleńskiej nikt  nie jest w stanie w wiarygodny sposób odpowiedzieć na proste pytania:  dlaczego na miejsce lądowania samolotu z prezydentem państwa na  pokładzie wybrano podupadłe lotnisko wojskowe pod Smoleńskiem i kto  podjął ostateczną decyzję w tej sprawie? - Chcemy przesłuchać osoby  odpowiedzialne za organizację lotu - mówił dla portalu Niezależna.pl  Maksim Koriakin, kierownik wydziału medialnego rosyjskiego Komitetu  Śledczego. 
Wszystko wskazuje na to, że w tych przesłuchaniach  rosyjscy prokuratorzy zamierzają wziąć udział osobiście. Przyznał to  Koriakin. - Zwróciliśmy się do polskiej prokuratury, czy nasi śledczy  będą mogli być obecni przy przesłuchaniu osób odpowiedzialnych za  przygotowanie lotu Tu-154M w dniu 10 kwietnia 2010 roku - powiedział. 
Jak  poinformował szef NPW gen. Krzysztof Parulski, rosyjscy prokuratorzy  mają przyjechać do Polski pod koniec kwietnia. - Na zasadzie  wzajemności, tak jak nasi prokuratorzy uczestniczyli w lutym w  czynnościach rosyjskich śledczych, tak prokuratorzy Komitetu Śledczego  Federacji Rosyjskiej w drugiej połowie kwietnia przyjadą do Polski -  powiedział prokurator. Dodał, że wpłynął już wniosek Rosjan w tej  sprawie. Jednak z wypowiedzi kpt. Maksjana wynika, że przyjazd  rosyjskich śledczych wymaga jeszcze doprecyzowania. - O tej wizycie  dowiedzieliśmy na podstawie roboczych kontaktów między prokuratorami -  mówi. 
Tymczasem kulisy organizacji lotu usiłują wyjaśnić polscy  śledczy. Jednak nadal brakuje odpowiedzi na kluczowe pytania. Czy sprawę  wyjaśnią kolejne przesłuchania urzędników państwowych z Kancelarii  Prezydenta, Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Ministerstwa Spraw  Zagranicznych, Ministerstwa Obrony Narodowej, a także polskiej ambasady w  Moskwie i Biura Ochrony Rządu, które planują przeprowadzić śledczy z  Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga? 
Smoleńsk Północny to lotnisko  położone najbliżej miejsc pamięci w Katyniu. Prawdopodobnie właśnie  dlatego ktoś uznał je za najbardziej odpowiednie miejsce do lądowania  polskiego rządowego Tu-154M w dniach 7 i 10 kwietnia. Czy jakakolwiek  wersja alternatywna była brana kiedykolwiek pod uwagę? Jak zapewnia ppłk  Robert Kupracz, rzecznik Sił Powietrznych, w planie lotu Tu-154 z 10  kwietnia zostało wpisane lotnisko zapasowe - brano pod uwagę m.in.  Mińsk. Kupracz nie odpowiedział na pytanie, czy Siły Powietrzne  zgłaszały jakiekolwiek zastrzeżenia dotyczące lotniska smoleńskiego.
O  kryterium wyboru lotniska Smoleńsk Siewiernyj zapytaliśmy Naczelną  Prokuraturę Wojskową. Kto zadecydował o wyborze Siewiernego i jakie ma  to znaczenie dla śledztwa? Czy dysponent lotu z 10 kwietnia (Kancelaria  Prezydenta) został poinformowany o kłopotach z lotniskiem? Nie  otrzymaliśmy odpowiedzi. Tak samo w przypadku Ministerstwa Spraw  Zagranicznych. W jednym z wywiadów były ambasador RP w Moskwie Jerzy  Bahr sugerował, że jeszcze w marcu 2010 r. wysyłał claris  (niezaszyfrowaną depeszę dyplomatyczną) do Jarosława Bratkiewicza,  dyrektora departamentu MSZ, w którym sygnalizował, że stan techniczny  smoleńskiego lotniska nie pozwala na przyjęcie prezydenckiej delegacji,  nie ma na nim sprzętu zabezpieczenia lotów, w tym cystern paliwowych,  mobilnych agregatów prądotwórczych oraz sprzętu utrzymania pasa  startowego. Urzędnicy MSZ w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" zapewniają,  że jeżeli do resortu wpłynęły jakiekolwiek clarisy od polskich służb  dyplomatycznych, to na pewno były brane pod uwagę.
Prawnicy: To strona rządowa uparła się na Siewiernyj
Zdaniem  mecenasów rodzin ofiar katastrofy, z materiału dowodowego nie wynika,  by Siły Powietrzne zgłaszały jakiekolwiek uwagi co do stanu lotniska  Siewiernyj. Jak zauważają prawnicy, niewątpliwie decyzję w takich  kwestiach podejmują wysocy rangą urzędnicy państwowi, którzy powinni  brać za nie pełną odpowiedzialność. Kto właściwie odpowiadał za  organizację tragicznego lotu? Rafał Rogalski, pełnomocnik części rodzin  ofiar, podkreśla, że to strona polska optowała za Siewiernym. Wynika to z  materiału dowodowego. - To nie jest tak, że tylko Rosjanie wskazywali  na to lotnisko. Także Polacy upierali się, że musi być Siewiernyj - mówi  mecenas. - Nie jestem w stanie powiedzieć precyzyjnie, kto personalnie  podjął taką decyzję - dodaje. Jak podkreśla prawnik, smoleńskie lotnisko  wskazał Andrzej Przewoźnik, ale w przekonaniu Rogalskiego, działał on  pod wpływem sugestii innych osób. - Myślę, że to nie była kwestia taka,  że pan Przewoźnik sobie to wymyślił, on powtarzał pewne sugestie i  decyzje, które podjął ktoś inny - mówi Rogalski. Jednocześnie deklaruje,  że nie potrafi jednoznacznie wskazać, kto był w tej sprawie  pomysłodawcą i ostatecznym decydentem.
Instrukcja HEAD wskazuje kancelarię premiera
Dokumentem  określającym, z jakich lotnisk można korzystać w realizacji lotów  VIP-owskich, kto ma nadzorować ich wykonywanie, oraz określających  warunki lotu - lot nie może być wykonywany poniżej parametrów  minimalnych - jest "Instrukcja organizacji lotów statków powietrznych o  statusie HEAD". To wewnętrzna instrukcja zatwierdzona w 2009 r. przez  ministra obrony narodowej Bogdana Klicha na mocy decyzji nr 184 szefa  MON z 9 czerwca 2009 r. w sprawie wprowadzenia do użytku w lotnictwie  Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej. To dokument określający  procedury przewożenia najważniejszych osób w państwie. Instrukcja  powtarza też zapis z 2004 r. (chodzi o porozumienie MON z kancelariami:  Sejmu, Senatu, Prezydenta i Prezesa Rady Ministrów dotyczące organizacji  transportu lotniczego), że przygotowanie lotów VIP-owskich pozostaje w  koordynacji szefa kancelarii premiera. W kwietniu 2010 r. to stanowisko  piastował Tomasz Arabski. Instrukcja HEAD obliguje go do tego, by  występował o zgody na lądowanie, zapewnił odpowiedni transport z  lotniska do miejsca przeznaczenia oraz zadbał o zapewnienie ochrony na  lotnisku. Antoni Macierewicz, szef parlamentarnego zespołu ds.  wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej, podkreśla, że kwestia ta  powinna być w śledztwie kluczowa, a decyzja Klicha o wydaniu instrukcji  ma moc prawną. - Jest to sprawa bezdyskusyjna. Ta instrukcja składa  generalną odpowiedzialność za przyznawanie, zamawianie statków  powietrznych na ręce szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. A ponieważ  to szef MON podpisał się pod decyzją, to on ponosi odpowiedzialność za  działanie służb sprawujących pieczę nad całością organizacji lotu. I  ponieważ to szef kancelarii premiera "koordynuje" zamówienia na rejsy  VIP-ów, to właśnie Arabski odpowiada za organizację wylotu delegacji  prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska 10 kwietnia - powiedział  Macierewicz. Na ostatniej konferencji prasowej prokurator gen. Krzysztof  Parulski deklarował, że w toku śledztwa Wojskowej Prokuratury Okręgowej  przesłuchano jako świadków wielu ludzi "szczególnie ważnych w  funkcjonowaniu państwa polskiego", m.in. szefa kancelarii premiera  Tomasza Arabskiego i szefa MON Bogdana Klicha. Prokuratura zapewnia, że  byli oni przesłuchani przez prokuratorów polskich na potrzeby śledztwa  polskiego. Do tej pory prokuratura odrzucała kolejne wnioski  pełnomocników rodzin o przesłuchanie tych dwóch urzędników państwowych.  Nie była też w stanie odpowiedzieć nam na pytanie, czy przesłuchano już  ministra Radosława Sikorskiego i premiera Donalda Tuska.
Sześćdziesiąt osób na liście
Organizacją  lotu do Smoleńska i ewentualną odpowiedzialność osób cywilnych za  katastrofę smoleńską będzie badała Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.  Chodzi o ewentualność niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia  uprawnień przez urzędników i funkcjonariuszy publicznych Kancelarii  Prezydenta, Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Ministerstwa Spraw  Zagranicznych, Ministerstwa Obrony Narodowej, a także polskiej ambasady w  Moskwie i Biura Ochrony Rządu w związku z wizytami w Katyniu premiera  Donalda Tuska 7 kwietnia 2010 r. i prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10  kwietnia. Renata Mazur, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga,  potwierdziła, że przesłuchania osób cywilnych odpowiedzialnych za  organizacje lotów jeszcze się nie rozpoczęły. - Akta wpłynęły do nas w  miniony piątek. Prokuratorzy mają już ułożoną listę osób do  przesłuchania, ale za mało było czasu, by te osoby wezwać. W tym  tygodniu będą prowadzone czynności biurowe: dzisiaj idą akta z wnioskiem  o przedłużenie śledztwa do prokuratury apelacyjnej. Poza tym  prokuratorzy przygotowali wnioski do różnych instytucji o uzupełnienie  dokumentacji - powiedziała rzecznik. Jak zadeklarowała, do przesłuchań  może dojść w przyszłym tygodniu. Kto będzie przesłuchiwany? -  Prokuratorzy wiedzą, ale nie ujawniamy nazwisk - powiedziała Mazur.  Przyznała jednocześnie, że będą to również urzędnicy państwowi wyższej  rangi. - Lista liczy w tej chwili około 60 nazwisk, są to osoby, które  już były przesłuchiwane, ale też wiele osób, które jeszcze nie były  przesłuchane w śledztwie ze wszystkich instytucji, które mogą być objęte  naszym postępowaniem - podkreśliła Mazur, zastrzegając, że będą to  wszystkie osoby niepodlegające jurysdykcji wojskowej, które miały  styczność z organizacją obu lotów: 7 i 10 kwietnia. Mazur nie  wykluczyła, że osoby te będą przesłuchiwane na poczet wyboru lotniska  Siewiernyj. Jak wyjaśniła, nie ma tu przeszkód prawnych, by ten wątek  badały równocześnie prokuratury wojskowa i cywilna.
Mecenasi: Boimy się, że nie będziemy mieli wglądu w akta
W  opinii prawników, zważywszy na szczególny charakter tragedii z 10  kwietnia 2010 roku, powinna ją badać jedna instytucja nadzorcza. - To  nie jest etap właściwy na dzielenie tej sprawy. Biorąc pod uwagę fakt,  iż cały czas czekamy na szereg informacji z Rosji - do dziś do  prokuratury nie wpłynęły dokumenty kluczowe w tym śledztwie: protokoły  oględzin miejsca katastrofy czy dokumenty związane z infrastrukturą  lotniska Siewiernyj - śledztwo powinno być w rękach jednej instytucji -  prokuratury wojskowej. Jest to "jakimś" gwarantem, że postępowanie  będzie się toczyło w spójny sposób pod okiem jednego organu śledczego -  mówi mec. Piotr Pszczółkowski. - Można oczywiście mieć zastrzeżenia co  do prac prokuratury wojskowej. Ale szatkowanie sprawy, przenoszenie akt z  jednej instytucji do drugiej jeszcze bardziej skomplikuje i opóźni to i  tak przedłużające się śledztwo - dodaje. Zdaniem prawników, istnieje  realna obawa, że wyłączanie kolejnych wątków ze śledztwa prowadzonego  przez prokuratorów wojskowych może mieć na celu ich sukcesywne  umarzanie. Istnieje obawa, czy rodziny i ich prawnicy będą mieli status  pokrzywdzonych, co wiąże się z ich dostępem do akt śledztwa. -  Chciałbym, żeby nie doszło do takiej sytuacji, że coraz więcej podobnych  wątków będzie wyłączanych, które później po cichu zostaną umorzone. To  byłoby niebezpieczne. Uważam, że rodziny ofiar powinny mieć status  pokrzywdzonych w tym wyłączonym postępowaniu i dostęp do dokumentów  śledztwa, tak jak pełnomocnicy. Musi być nad nim bowiem kontrola osób  pokrzywdzonych z obawy na ewentualne próby umorzenia pewnych wątków. Nie  wyobrażam sobie sytuacji, w której rodziny ofiar i ich pełnomocnicy do  tego wątku nie byliby dopuszczeni, tym bardziej że dotyczy to osób,  które sprawują wysokie funkcje państwowe - mówi mec. Bartosz Kownacki. -  Nie ma dziś jednoznacznej odpowiedzi na te wszystkie pytania o wybór  lotniska. Ale na pewno są one o wiele bardziej istotne niż kwestie  przekleństw na wieży lotniczej czy zawartości alkoholu we krwi generała  Błasika, co stanowiło przedmiot medialnego festiwalu. Pozostaje mieć  tylko nadzieję, że nadejdzie dzień, w którym sprawa smoleńskiej tragedii  w żadnym punkcie nie będzie zawierała takich niejasności - kwituje mec.  Kownacki.
Anna Ambroziak
Zenon Baranowski
 Nasz Dziennik 2011-04-07
Autor: jc
