Strzał w cieniu Smoleńska
Treść
Prokuratorzy prowadzący postępowanie w sprawie przecieków ze śledztwa  smoleńskiego działali zgodnie z prawem, a atmosfera wytworzona wokół  inwigilacji dziennikarzy to element walki z prokuraturą wojskową -  oświadczył wczoraj prok. płk Mikołaj Przybył. Chwilę później poprosił  dziennikarzy o przerwę. I strzelił sobie w głowę. Jego życiu nie zagraża  niebezpieczeństwo.
Powodem ataków na wojskowy wymiar  sprawiedliwości mają być setki milionów złotych drenowane z budżetu  państwa przy okazji realizacji zamówień sprzętu dla wojska. - Zagrożone  są nie tylko setki milionów złotych pochodzące z budżetu państwa, ale  przede wszystkim życie i zdrowie polskiego żołnierza, który często  otrzymuje sprzęt wadliwy lub niesprawny. W sytuacjach, gdy wysyłamy  żołnierzy na misje, jest to niedopuszczalne - oświadczył prok. Mikołaj  Przybył, zastępca wojskowego prokuratora okręgowego w Poznaniu ds.  przestępczości zorganizowanej. Jak zaznaczył, prowadzone śledztwa idą w  kierunku ujawniania nowych nieprawidłowości oraz "systemu przestępczych  powiązań, na styku działania prywatnej przedsiębiorczości i  funkcjonariuszy państwowych decydujących o dystrybucji środków  finansowych". - Ujawniliśmy przestępstwa korupcyjne, mechanizmy  ustawiania przetargów i wyłudzania ogromnych kwot z budżetu Wojska  Polskiego. Moim zdaniem, to właśnie z tego powodu jesteśmy bezpodstawnie  atakowani - mówił Przybył.
Jak ocenił, w takim świetle pomysł  przeniesienia prokuratorów wojskowych do cywilnych struktur prokuratury  nie jest właściwy. - Sprawy karne dotyczące wojska rozmyją się w setkach  innych i nie będzie już możliwości prowadzenia śledztw z taką  dokładnością i skrupulatnością jak dotychczas. Jako prokuratorzy  wojskowi prosimy o poszerzenie kompetencji umożliwiającej nam ściganie  wszystkich przestępstw popełnianych na szkodę Wojska Polskiego. To  rozwiąże problem równomiernego obciążenia sprawami z prokuratorami  powszechnymi - stwierdził. 
Prokurator Przybył zaznaczył, że media w  sprawie związanej z przeciekami informacji niejawnych ze śledztwa  smoleńskiego zostały "zmanipulowane", a oskarżenia prokuratorów o  łamanie prawa mają służyć ośrodkom decyzyjnym do uzasadnienia tezy o  "nieprzydatności i archaiczności systemu wojskowego wymiaru  sprawiedliwości". Ten zaś ma być obecnie ostatnią zaporą "przed systemem  zorganizowanej przestępczości pozwalającej na całkowite i bezkarne  okradanie Wojska Polskiego". 
Chodzi o doniesienia "Gazety  Wyborczej", sugerującej, że prokuratura wojskowa, wydając postanowienia z  żądaniem wydania przez operatorów sieci GSM treści SMS-ów wymienianych  między prokuratorami mającymi dostęp do poufnych informacji ze śledztwa  smoleńskiego a m.in. dziennikarzami, kilkakrotnie złamała prawo. 
Przybył wyraził swój sprzeciw wobec działania mediów i prokuratorów,  którzy podjęli próbę rozstrzygnięcia tej skomplikowanej kwestii prawnej,  "zanim zrobił to niezawisły sąd". - Do dnia dzisiejszego nie wiadomo,  czy postanowienia wydane przez prok. Łukasza Jakuszewskiego zostały  zaskarżone, a jeżeli tak, to jakim prawem opinię wydaje jakaś  prokuratura apelacyjna przed rozstrzygnięciem sądowym (analizę  Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie zlecił prokurator generalny). Taką  sytuację można nazwać "przedsądem" i próbą bezprawnego wywarcia wpływu  na niezawisły sąd, zanim jeszcze podjął decyzje - mówił prok. Przybył.  Jako skandaliczne ocenił zachowanie prok. Mateusza Martyniuka, rzecznika  prasowego prokuratora generalnego, prok. Jacka Skały ze Związku  Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury oraz prok. Małgorzaty  Bednarek ze stowarzyszenia "Ad Vocem", którzy w mediach "wydali wyrok  skazujący na śmierć zawodową prokuratora Łukasza Jakuszewskiego, nie  znając stanu faktycznego sprawy ani obowiązującego stanowiska ekspertów z  tej dziedziny prawa".
Marcin Austyn
Nasz Dziennik Wtorek, 10 stycznia 2012, Nr 7 (4242)
Autor: au