Tiry nie chcą na tory
Treść
Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce potępia  kampanię społeczną "Tiry na tory" organizowaną przez Instytut Spraw  Obywatelskich i uznaje ją za szkodliwy sposób wykorzystywania  publicznych pieniędzy. Zdaniem senatora Stanisława Koguta (PiS),  kampania jest potrzebna, a przewożenie tirów koleją pomoże środowisku  naturalnemu i drogom krajowym.
Zrzeszenie twierdzi, że celem  kampanii jest tworzenie za publiczne pieniądze konkurencji dla usług  transportowych świadczonych przez przewoźników drogowych, co nie powinno  mieć miejsca. Jak podkreśla ZMPD, kampania realizowana jest za  publiczne pieniądze z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko  oraz z dotacji Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki  Wodnej. Jej autorzy namawiają do podpisywania petycji wzywającej polski  rząd do dotowania inwestycji służących przewożeniu samochodów  ciężarowych koleją. W kampanię są zaangażowane spółki z grupy PKP.
Społeczna  akcja "Tiry na tory" ruszyła w całej Polsce w czerwcu 2010 roku. Rafał  Górski, prezes Instytutu Spraw Obywatelskich, jest przekonany, że obecna  kampania, a było ich już kilka, tym razem zakończy się sukcesem,  właśnie dzięki zaangażowaniu znacznych środków finansowych. Jej autorzy  zaznaczają, że tiry w ogromnym stopniu przyczyniają się do degradacji i  tak już bardzo zniszczonych krajowych dróg. Według statystyk instytutu -  z czego niewielu ludzi zdaje sobie sprawę - przejazd jednego tira  degraduje drogę w takim stopniu jak przejazd 163 tysięcy 840 samochodów  osobowych. Tymczasem to kolej została stworzona do przewozu ciężkich  towarów, i dlatego trzeba ją w tym celu wykorzystywać. Transport  kombinowany rozpowszechniony jest w wielu krajach Europy: w Niemczech,  Austrii, Holandii, we Włoszech czy Francji. Według danych ISO, w  Szwajcarii tiry, które nie korzystają z transportu kolejowego, ponoszą  wysokie koszty korzystania z autostrad - za 100 km płacą 85 euro, czyli  ok. 330 złotych. Tymczasem w Polsce jednodniowa winieta uprawniająca do  poruszania się ciężarówką po autostradach kosztuje tylko 46 złotych. 
Według  senatora Stanisława Koguta, wiceprzewodniczącego Komisji Gospodarki,  akcja przewoźników drogowych jest nieuzasadniona. - Niech popatrzą na  kwestię ochrony środowiska. Poza tym na polskich drogach w ciągu 10 lat  zginęło 68 tys. ludzi, a rannych w wypadkach samochodowych zostało 680  tysięcy. Na kolei, na przejazdach, zwłaszcza niestrzeżonych, zginęło  około 6 tys. osób. Statystyki nie kłamią i pokazują, jaki jest bilans -  mówi senator. Dodaje, że polskie drogi są zatłoczone i jest na nich  bardzo dużo tirów przyczyniających się do ich degradacji. Dotowanie  takich kampanii i całej akcji przewożenia tirów koleją z budżetu  państwa, według posła, jest uzasadnione, ponieważ przewóz tirów na  platformach wcale nie jest dochodowy, i dlatego wymaga pieniędzy  publicznych, których wydawanie ma sens przy ratowaniu środowiska i dróg.  - Państwo utrzymuje drogi, a kolej nie dostaje żadnych pieniędzy z  budżetu na utrzymanie infrastruktury - podkreśla senator. Jego zdaniem,  akcja przewożenia tirów koleją rozwija się jednak powoli i nie wiadomo,  czy ruszy w ciągu najbliższych 5 lat. 
Przewoźnicy wystosowali listy z  protestem do szefa KE, José Manuela Barroso, premiera Donalda Tuska,  ministrów rozwoju regionalnego i środowiska, oraz do NIK, NFOŚiGW oraz  UOKiK.
Paweł Tunia
Nasz Dziennik 2010-10-05
Autor: jc
